wtorek, 21 października 2014

Na Pilsko z Przełęczy Glinne (przejście graniczne ze Słowacją)

Witam ponownie.
Początkiem października już bardzo chciało mi się pochodzić i trochę zmęczyć chodzeniem po górach. I wybór padł na Pilsko. To drugi co do wielkości szczyt w Beskidzie Żywieckim (1557 n.p.m.) leżący już po Słowackiej stronie i tam jest sklasyfikowany, jako góra leżąca w Beskidzie Orawskim. Długo zastanawiałem się czy wejść od strony Korbielowa czy od Przełęczy Glinne... ale w końcu stanęło, że idziemy od przełęczy Glinne wzdłuż granicy polsko-słowackiej, co by nie kusiło wjechać wyciągiem.  Z Korbielowa jest chyba taka możliwość skrócenia trasy. Patrząc na mapę zauważyłem, że można zrobić jakby pętlę przez Hale Miziową i dojść spowrotem do zaparkowanego auta. A na przełęczy Glinne jest dobry parking, jak widać na załączonym poniżej obrazku i do tego niedrogi. Kosztował mnie 5 zł za cały dzień. 


wypady w gory

W tym miejscu są siakieś stoiska z oscypkami, pamiątkami itp. A także wydaje mi się, że jest jakiś bar gdzie można załatwić potrzebę fizjologiczną i coś zamówić do jedzenia i picia. Pani wystawiająca bilet parkingowy od razu wiedziała gdzie się wybieramy i udzieliła wskazówek bez wypytywania. Po przejściu na drugą stronę głównej ulicy od razu wpadliśmy na szlak niebieski i czerwony prowadzący w wybranym docelowym kierunku na Pilsko. Mapa wskazywała, że czas marszu na Pilsko to ok. 2,5 godziny, oczywiście bez odpoczynku i to praktycznie cały czas po górę. Z góry uprzedzam, że w początkowej fazie droga może być bardzo błotnista, więc zalecam założyć porządne buty do chodzenia po górach.

wypady w gory


Niestety, jeśli chodzi o fotografowanie, to nie było najlepszej pogody... przez większość drogi była mgła, a właściwie to można powiedzieć, że szliśmy w chmurach. Ale czasami warto było zrobić użytek z mojego bezlusterkowca. Nawiasem mówiąc bardzo sobie go chwale, bo zamiast nosić lustrzankę i obiektywy ważące kilka kilogramów, ja mieszczę się w ok 1,5 kilo i to z czterema dodatkowymi obiektywami oprócz kitowego 18-55 mm. I do tego sam aparat nie urywa ręki i szyi :)
























Oprócz szlaku co jakiś czas drogę wytyczają też takie słupki graniczne.


szlak na pilsko

W miejscu gdzie mapa pokazuje już Las Suchowarski następuje rozdzielenie szlaków niebieskiego i czerwonego. My idziemy lewym, niebieskim, dalej wzdłuż granicy. 


Aby dojść na Pilsko wchodzimy na Pięć Kopców leżących po polskiej stronie granicy... ale że się trochę przejaśniło korzystam z okazji i fotografuję między innymi nadchodzącą jesień.

barwy jesieni

Czasami warto było się odwrócić, bo wtedy można było zobaczyć wyłaniającą się znad chmur Babią Górę czyli Diablak.

droga na pilsko





I tak przy zmieniającym się krajobrazie (brak zalesienia) dotarliśmy na Górę Pięciu kopców (1529 m. n.p.m.), którą widzicie niżej.


Do Pilska już rzut beretem... niecałe dziesięć minut fajnym wąskim zielonym szlakiem biegnącym w kosodrzewinie, czasami też zabłoconym tak, że nie ma jak ominąć. Ale to przyjemny i łagodny spacerek. 


A tu już szczyt Pilska. No nie za bogato, ale podobno jak jest dobra widoczność, to są wspaniałe widoki. Nam się nie udało, wiec pewnie trzeba będzie tam kiedyś wrócić :)


gora


No cóż, długo tam nie zabawiliśmy, bo mgła robiła się coraz większa. Wróciliśmy wiec spowrotem zielonym szlakiem na Pięć Kopców i oto tym szlakiem ( niebieski, żółty i czarny) zaczęliśmy schodzić do schroniska przez Halę Słowikową. Ten widok jeszcze nie zamglony, ponieważ zdjęcie zrobione jeszcze przed wejściem na Pilsko. Ale potem było coraz gorzej, jak widać na następnym zdjęciu. Czasami ciężko było odnaleźć szlak.





Na Hali Słowikowej szlak żółty i czarny rozdziela się, ale oba prowadzą do schroniska na Hali Miziowej. My wybraliśmy czarny, miejscami dość stromy i kamienisty, przez co jeszcze przechodziliśmy przez miejsce nazwane Hala Miziowa, granica. Szlaki po chwili znowu się zbiegają przy jakimś wyciągu na Hali Miziowej, ale była już taka mgła, że nie widziałem co to za wyciąg i jak wygląda :( Całe szczęście, że przed schroniskiem było dość gwarno, bo nie trzeba było już wytrzeszczać oczów, żeby trafić do schroniska. Z góry Pięciu Kopców schodzi się tu ok. pól godziny, ale nam zajęło to troszkę dłużej. Samo schronisko jest dość duże i posiada sporo miejsc noclegowych. Jest gdzie zjeść i odpocząć, a porcja frytek okazała się nadzwyczaj duża i smaczna a zapiekanka... taka sobie.




Po odpoczynku, zgodnie ze strzałką na oznakowaniu szlaków, ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku szukać czerwonego szlaku i pomimo mgły po chwili nam to się udało i weszliśmy znowu w Suchowarski Las. Czas potrzebny dotarcia na parking na Przełęczy Glinne zwanej też Przełęczą Korbielowską to ok 1,5 godziny. Nam to zajęło trochę dłużej, bo pomimo raz gęstszej, a raz rzadszej mgły trzeba było porobić trochę zdjęć na pamiątkę.






Im niżej tym widoczność była coraz lepsza. Gdzieniegdzie można było już poczuć jesienne klimaty.


I tutaj zeszliśmy ze szlaku, bo stąd już kilkadziesiąt metrów do parkingu, gdzie kończy się nasza piesza wycieczka.

Przełęcz Korbielowska


Podsumowując, była to fajna trasa na jednodniowy, jesienny wypad w góry. Była trochę wymagająca, szczególnie odcinek z Przełęczy Glinne na Górę Pięciu Kopców. Przez kilka dni po wycieczce wszyscy mieliśmy w nogach zakwasy :) Zdjęcia we mgle też mają swój urok. Trasa potrafi być bardzo błotnista, ale w sumie to też atrakcja. Bezlusterkowiec sprawdza się bardzo dobrze i wg. mnie nie ustępuje amatorskim lustrzankom, a jest wygodniejszy do noszenia.


I poniżej jeszcze mapka trasy.


Żrodło: http://mapa-turystyczna.pl/  
Następny wypad w góry jaki opiszę to będzie wejście na Baranią Górę. To tymczasem pozdrawiam i liczę na jakiś znak, że ktoś tu dom mnie trafił.




środa, 15 października 2014

Na Turbacz z Koninek.

Turbacz to jedna z koron gór polskich, czyli najwyższy szczyt Gorców. Gorce pomimo swej nazwy to właściwie jedno z pasm Beskidów. Od dawna mi te góry chodziły po głowie, bo jeszcze nie miałem okazji po nich chodzić. No i w końcu trafiło na Turbacz w uprzednią sobotę. Planując to wejście rozpatrywałem dwie opcje trasy. Pierwsza to wejście od strony Łopusznej, a druga to właśnie od Koninek. Zawsze staram się planować tak, aby zatoczyć jakąś pętelkę, co by wrócić w okolice zostawionego na początku trasy samochodu. W końcu po konsultacji z ekipą wybraliśmy bardziej "lajtowe" wejście od Koninek, z wykorzystaniem wyciągu, który co prawda trasy nie skracał, ale pozwolił na rozpoczęcie marszu z wyższego poziomu od morza ;) i przez to mniej trzeba było się zmęczyć.
Jako ciekawostkę, która być może przyda się komuś podaję, że przy planowaniu trasy, gdy nie mam papierowej mapy turystycznej, korzystam z portalu internetowego:
W sumie to fajna strona, gdzie mogę wyznaczyć trasę od punktu A do punktu B i uzyskuję wyniki czasu przejścia danej trasy,  wysokości na jaką muszę się wdrapać... czyli ile w sumie metrów do góry i ile do dołu i wiele innych informacji, gdy włączę sygnaturę. W każdym razie polecam :)
Tak więc kilka kilometrów za miejscowością czy wsią Koninki dojechaliśmy do tego miejsca parkingowego, gdzie rozpoczęliśmy i zakończyliśmy wypad na Turbacz.

wyciąg tobołów

Zaparkowaliśmy jakby po prawej stronie tego zdjęcia (nie widać tego parkingu) przez co zaoszczędziliśmy 2 zł, bo w kasie widocznej na zdjęciu na parkingu po prawej stronie kasowali po 7 zł, a my płaciliśmy 5 zł innemu panu parkingowemu (za cały dzień). Widoczną w oddali drogą idzie się około 200 m do stacji dolnej jednoosobowego wyciągu krzesełkowego na Tobołów. Warto wiedzie, że zarówno na dole jak i na górze wyciągu jest bar gdzie można napić się czegoś ciepłego. Wyciągiem jedzie się ok. 10 min. i jest to ponad kilometr jazdy, a cena biletu normalnego wynosi 12 złotych. Tak to wyglądało po wciągnięciu, he he ;)




Tutaj właśnie wpadamy na szlak zielony, który prowadzi na szczyt Obidowiec (1106 n.p.m.) i główny beskidzki szlak czerwony. Czas przejścia zielonym szlakiem z wyciągu do czerwonego to ok. 40 min. A po drodze widać już trochę jesieni.

jesień gorce

jesień w górach

Dochodzimy :) do szlaku czerwonego. W prawo można iść do schroniska na Starych Wierchach, ale my skręcamy w lewo w kierunku Turbacza.

turbacz

Od tego miejsca do najwyższej góry w Gorcach dzieli nas ok 1,5 godziny marszu, a po drodze mijamy miejsce katastrofy lotniczej samolotu sanitarnego i dochodzimy do samego dość stromego wejścia na sam wierzchołek...

gorce

gorce # wejście na turbacz

... po drodze fotografując co ciekawsze panoramy, pomimo ze widoczność w tym dniu nie była najlepsza :(


gorce

z koninek na turbacz

Dobrze jest robić zdjęcia przed samym szczytem, ponieważ z samego Turbacza jest już gorzej z uwagi na większe zalesienie i mniej wiatrołomów, które są po drodze. 
A oto już sam szczyt. Turbacz :)

gorce
gorce 


Po chwilowym nacieszeniu się zdobyciem Turbacza schodzimy dosłownie przez kilka minut do Schroniska, które nie jest na samym szczycie tylko trochę niżej.

gorce # wypady w góry


I teraz poniżej kilka widoków z okolic samego schroniska.

gorce # schronisko na turbaczu

gorce # hdr #panorama

gorce # schronisko na turbaczu

gorce # wypady w góry

wypady w góry

schronisko na turbaczu
    
Od schroniska wybieramy niebieski szlak prowadzący już bezpośrednio do Koninek przez Halę i czoło Turbacza - już bez zjazdu wyciągiem - i podziwiamy widoki na początku łagodnego szlaku. 

wypady w góry

wypady w góry

I po drodze mijamy Szałasowy Ołtarz świadczący o tym, że po Gorcach chodził także Jan Paweł II jeszcze przed pontyfikatem

gorce

gorce

Szlak momentami jest dość stromy ale na szczęście czasami są miejsca łagodniejsze, gdzie można w miarę prosto stanąć i zrobić zdjęcie, które mam nadzieję, że się spodobają i w jakimś tam stopniu oddadzą atmosferę Gorców na początku jesieni.

wypady w góry

gorce

wypady w góry # niebieski szlak

jesień w górach # gorce

wypady w góry

Tym niebieskim szlakiem zeszliśmy na dolną stację wyciągu w Koninkach, gdzie zaczynaliśmy wycieczkę. Zejście ze schroniska zajęło nam ok. 1,5 godziny. Podsumowując - cały szlak nie jest bardzo trudny i długi... akurat dobry na coraz krótsze jesienne dni. Pewnie trzeba tu będzie wrócić także na wiosnę, gdyż wtedy zbocza gór pokryte są krokusami. 

Z góry dziękuje za bardzo cenne dla mnie uwagi i porady i komentarze na temat prowadzenia bloga, fotografii... itp.  Pozdrawiam wszystkich, którzy tu mnie odwiedzą. To dopiero początek...